piątek, 13 grudnia 2013

Piąte objawienie autoerotyczne skonfigurowane późną nocną zmorą

Trzymając w dłoniach naręcz kolorowych palemek podeszła do mnie. Nie patrzyła w oczy tylko gdzieś ponad ramieniem, w dal. Pstryknęła palcami spomiędzy których wystrzelił płomień. Podpaliła palemki; zapłonęły fioletowo, czerwono, zielono, czarno. Pomiędzy piersiami miała oko które zabrała mi w poprzednim śnie. Oko patrzyło na mnie, obracało się szybko, widać chciało mrugnąć ale nie miało czym. Przyjrzałem mu się bliżej: w oku ktoś był. Coś się tam ruszało, w samej źrenicy, na ciemnym tle jakaś postać. Już miałem przyjrzeć się bliżej gdy jej dłoń ujęła mój podbródek i uniosła ku swoim oczom. Były puste, sypał się z nich popiół.
- Spójrz na mnie - powiedziała.
- Jak mam to zrobić? - pytałem. - Przecież cię tu nie ma.
- Jestem, cały czas. Tylko duszę mam spopieloną, ale człowiek nie jest duszą.
Wręczyła mi palemkę, tę płonącą na czarno. Uniosła oko na łańcuszku i pokazała palcem źrenicę. W środku siedział na stołku Janerka i zaśpiewał mi piosenkę (melodia ludowa, skoczna, wesoła):

widok po widok po kres wpadłem
w pajęczynę że bądź przyjacielem raz
jeszcze ostatnio i mocniej zabije się
serce jak pryszcz pęknie takie serce
to pryszcz jak bułka z masłem dla ciebie
czy powiem tobie wszystko milcząc
zaklęta w drzewo syrena śpiewna na
kamieniu w pełnym końcu rybia twa
część schnie i cześć twej pamięci powiem
szybko tak bez tchu do zmordowania
aż do gwałtu rety dojdzie do wulkanu
wybuchu i jak posąg z pumeksu stanę
świtu każdego ledwo doczekawszy
słów zapominając potykając się o sznurówki

myśli się zbyt wiele nic się nie wie
nic się nie dzieje się źle
nie bez przyczyn owo czucie
dotyka mnie tam gdzie sam
się dotykam zwykle tam jestem sam
tylko dziś jakby z tobą tak
pod ręką jesteś ledwo sięgnąć mogę
by zdążyć przed snem w którym
mamy dwójkę dzieci i kota w pręgi

więc teraz będę bawił się słowami
jak sobą sam się bawię mówiąc do siebie
że cię pragnę tak jakby mocniej
niż sam siebie chcę 

Odkłada gitarę i kłania się nisko. Ona pochyla głowę, co powoduje, że popiół spada na moją twarz. Zamykam oczy i czuję lodowato zimny pocałunek na czole. Lodowatym pocałunkiem okazuje się być nagły powiew zimnego, wilgotnego powietrza z otwartego okna, który mnie budzi o piątej szesnaście rano. Zaspany nagrywam rekonstrukcję snu na dyktafon. Idę spać dalej licząc, że w końcu będę miał jakiś normalny sen z gołymi babami...

piątek, 6 grudnia 2013

Orkan

Widziałem srokę co leciała do tyłu.
I śnieg co leciał do góry.

Sąsiadowi zerwało antenę; stał w oknie
Z zagubioną miną. Za plecami śnieżył telewizor.

Koty w piwnicach zwinięte w drżącą kulę
Jak critersy. Obok kości tej starej

Z trzeciego i puszka whiskas.
Nie zdążyła otworzyć. W radio mówią

Że apokalipsa, koniec świata znaczy się.
Chuj z nimi. Nie ufam Trójce. Znów

Na liście przebojów jest Sting. Chuj
Z nim. Wolę koniec świata.

wtorek, 3 grudnia 2013

Wiedźmin w kosmosie

Kącik książkowy: No i przeczytałem nowego Wiedźmina. Czy on taki nowy jednak? Czy on w ogóle ma sens? Odebrałem tę książkę znakomicie, to znaczy przeczytałem jednym tchem, jak to mówią i od dawna (od pierwszego tomu Pieśni lodu i ognia?) żadna nowa książka tak absolutnie mnie nie wciągnęła. Mistrzostwo świata, napisane z werwą i humorem, wykalkulowane do ostatniego zdania i zakończone w sposób, który daje mnóstwo możliwości aby to uniwersum żyło i zarabiało dalej. Być może jest inaczej i pewnie chciałbym, aby tak było, ale mam poważne wątpliwości, że ta książka powstała z innych pobudek niż finansowe, co jednak nie umniejsza jej ani odrobinę. Sapkowski pisać umie i niczego udowadniać nie musi. A Wiedźmin? Toż to chyba jedna z najlepszych postaci literackich jakie w tym kraju powstały. Ożywienie go, ożywienie tego uniwersum to żyła złota; mało kto by się chyba o to nie pokusił, a lepiej jak robi to sam zainteresowany niż domorośli fani.
Książka jest produktem doskonałym pod niemal każdym względem; literacko wyśmienita i nadal wciągająca, świeża i żywa. Żadnego niepotrzebnego patosu; jest chędożenie, polityka i humor. Jest intryga (choć moim zdaniem nieco słaba i naciągana w porównaniu z sagą) i są bijatyki, czyli w zasadzie wszystko, co trzeba. Czego brakuje?
Ano szczerości. Może to tylko moje odczucie, bo jeszcze z nikim na temat tej książki nie rozmawiałem, ale brak mi tu szczerości. Napisana przy linijce, od - do, bez żadnej ślepej odnogi, bez popłynięcia. Bez serc, bez ducha, chciałoby się zakrzyczeć.
Produkt: perfekcyjny, doskonały, ale jednak produkt. Zbyt doskonały, aby uwierzył w niego do końca.
Ale czy to wada? Mamy kawał doskonałej prozy; dziś tylko Dukaj i Orbitowski są w stanie tak pisać, z tym, że oni mają jeszcze serca na swoim miejscu.
A zresztą, kogo to obchodzi? Wiedźmin wrócił, jest radość!

Kącik filmowy: Europa Report (2013), reż Sebastian Cordero. A jeszcze niedawno rozmawiałem o podobnym temacie, który nie jest nowy dla ludzi, co czytali trylogię Odyseja kosmiczna.Na Europie, księżycu Jowisza, jest woda więc i pewnie coś tam żyje. Temat nośny, ale jakoś Mars i jego pustynie przysłoniły go nieco. No i Amerykanie nakręcili sobie o tym film. I zrobili to bardzo sprawnie i bardzo ciekawie. Bez patetycznie szczęśliwych zakończeń oraz bez kosmitów pożerających co i rusz głupich astronautów (choć może z tym tak nie do końca...). Obca forma życia (bo to ani kosmita, ani potwór, ani takie nie wiadomo co) pokazana jest jako dziki stwór, może nawet świadomy, ale z pewnością w zupełnie inny sposób niż możemy się tego spodziewać. I można ubolewać jedynie nad uproszczeniami w scenariuszu jeśli chodzi o kilka zwrotów akcji, ale całość trzyma się kupy w stopniu zadowalającym a zakończenie czyni film lepszym od Grawitacji jeśli chodzi o fabułę, bo wizualnie to nie, nie ta liga jednak. Europa Report jest nakręcona z punktu widzenia kamer "przemysłowych" co pasuje do ciasnych przestrzeni statku kosmicznego, ale nie pozwala na szaleństwa z efektami i takich tu nie ma. Choć sceny na samej Europie robią wrażenie; widać pomysłowe wykorzystanie jednego "pleneru". Ogląda się przyjemnie, a kilka razy nawet zamierałem z chrupkiem w pół drogi ku ustom by czekać na to, co się wydarzy na ekranie. Podobał się Moon? Podobało się Apollo 18? Spodoba się Europa Report. Dla tych co lubią strzelanie z laserów pozostaje czekać na nowe Gwiezdne Wojny. Zresztą, ja też czekam.