środa, 5 lutego 2014

Kilka naiwnych pytań na fortepian i trzy wątpliwości

A gdyby się okazało, że ten nieznajomy mężczyzna, którego właśnie mijasz to ten jedyny, na całe życie?
A gdyby się okazało, że nie ma nikogo na całe życie, tak, jak i nas nie ma na całe życie. Tracimy siebie dzień po dniu, bez litości, bez strachu i bez poczucia czasu, jaki pozostał. Kto umie błądzić myślami po obcych światach nigdy nie będzie się nudził. Kto umie być ze sobą ten nigdy nie będzie samotny.

Czy bez miłości świat byłyby uboższy? I czy nie jest tak, że my nadajemy zbyt wiele sensu temu okrutnemu uczuciu które w zasadzie niemal zawsze prowadzi do upodlenia którejś ze stron. Mówimy, że to piękne, bo cóż mamy mówić? Co nam pozostaje? Stoimy na pozycji bitej żony, która o mężu mówi, że jak nie pije, to nie jest taki zły. W głębi duszy to dobry człowiek. Tak, w głębi duszy i miłość jest piękna. Problem z nią zaczyna się wtedy, gdy w grę wchodzi druga osoba.

Niewiele ostatnio widzę szczęśliwych par. Zaczynam im się przyglądać z ciekawością. Jak zwierzętom. Jednocześnie przyglądam się sobie i dziwię się zwierzęciu we mnie, które chce kopulować, ślinić się, obwąchiwać szukając jednocześnie duchowego ideału, porozumienia, iskry. Patrząc w twoje oczy niemal to widzę. Niemal, bo ideał został daleko w tyle i gdy się odwracam widzę zjawę, mgłę, zaledwie poświatę i ledwo pamiętam kolor oczu. Dlatego nie odwracam się.

Tam byłaś, ale jesteś też przede mną. Może widziałem cię wczoraj, w autobusie, albo dziś, w metrze. Wysiadłaś na Marymoncie, ja pojechałem dalej choć nasze spojrzenia dotykały się w brudnej szybie. Został po nich wilgotny ślad.

I po nas też, po nas dwojgu; odciśnięte ciała w skóropodobnym obiciu siedzenia, mgiełka zapachu perfum i potu, mgiełka złudzeń i marzeń.

A jednak, gdy spojrzałaś na mnie to zamknąłem oczy i dalej słuchałem The Apostate Swans. To jest to miejsce, w którym mnie nie dosięgniesz.