wtorek, 25 czerwca 2013

Brzanki

Siąść.
Myśleć.
Kidy widzę za oknem białe, lepkie powietrze, które przylepia się do liści, odczuwam pewien dyskomfort. Kojarzyło mi się to zazwyczaj z porankami, którymi lazłem jeszcze lekko pijany, parujący alkoholem jak markowymi perfumami Polmos No 5 (a pięć to też znaczek procenta na klawiaturze!) i otwierał pewien lokal w sercu pomorskiej (bo prawobrzeżnej) metropolii. Uderzało mnie zatęchłe, śmierdzące papierosami i moczem powietrze. Jasny, przepalony poranek. Pierwsi turyści łażą robiąc zdjęcia krzywej wieży. Japończycy z aparatami robią zdjęcia, gdy zamiatam. Ja pocę się orzechowym potem, lepkim i kwaśnym, który przesiąka koszulkę z taniego materiału i zostawia białe, koliste ślady potnych zatoczek, linii papilarnych mojego ciała. Stopy miażdżą sfermentowane mirabelki, który wydzielają woń taniego wina.
Mleczne powietrze spaja ten obrazek z tym, jaki widzę teraz, z okna. Dziewiętnasta, niemal zachód słońca. Długie cienie kładą się między blokami. W parku pod blokiem wygrzewają na kocach ludzie, rozgogoleni, rozsłonecznieni, błyszczący od olejków. Powiśle wygląda jak las, w który ktoś (kto?) powrzucał chaotycznie bloki i kazał tam ludziom (jakim?) mieszkać. Ktoś mi kiedyś mówił, że Warszawa jest szara. Kłamał.
Poza tym znów widuję ludzi, których już gdzieś widziałem. Tym razem sławnych. Ale nic to, dziś rankiem miasto znikło!
Ach, cóż to była za burza! Pierdolnęło nagle, z rana, na skraju świtu i nie wiem, czy bardziej obudził mnie błysk czy może huk grzmotu, który nadbiegł tuż po nim. Wyjrzałem przez okno i miasto, jak je widzę z okna, znikało pożarte przez szarość tak złowrogą, że śmiało mogłaby wystąpić w filmie o znikających w niej miasteczkach. Przylazło od strony Pragi i połykało bloki jak karmelki, plując piorunami. Chwila - moment, podbiegło pod okno i już nic nie było widać. Tylko szarość i światło w niej rozpuszczone, rozbełtane, dające efekt zamknięcia w piłeczce pingpongowej. Zasnąłem w tej poświacie, śniąc rzeczy dziwne. Obudziłem się wypoczęty i pozwalałem światu powoli do mnie docierać.
Wstałem. I teraz jest już wieczór. Na horyzoncie wałkują się kolejne chmury, z których pewnie też urodzi się burza. Powietrze lepi się do palców jak słodka ślina, roztopiony cukier albo coś podobnego. Światło jest mleczne. Chmury przypominają szare mózgi, znów się błyska na horyzoncie, znów się myśli zbyt mocno i pisze, pisze, pisze. W końcu znów się pisze. 

2 komentarze:

  1. Kujawsko-Pomorskiej metropolii

    OdpowiedzUsuń
  2. Wisła oddziela dwie krainy geograficzne: Kujawy i Pomorze, także jedna strona Torunia jest kujawska, druga pomorska. Administrację zostawmy innym.

    OdpowiedzUsuń