Od kilku dni, gdy jadę do pracy, na końcu autobusu siedzi ten sam chłopak. Jest młodszy ode mnie o jakieś dziesięć lat, uśmiecha się zawsze do mnie, a i ja nie mogę oderwać od niego wzroku. Jedziemy tak więc, patrzymy na siebie.
Wszystko przez to, że wygląda identycznie jak ja - tylko młodszy o dekadę. Porównałem nawet ze zdjęciem. Wszystko się zgadza: to ja jadę tym autobusem na tylnym siedzeniu i jednocześnie jadę gdzieś pośrodku i patrzę na siebie samego. Dziwne uczucie.
Chłopak może nawet myśleć, że go podrywam, ale tak naprawdę siebie podrywam i siebie kokietuję, bo gdzie mnie tam do podrywania obcych. To niehigieniczne. Do siebie się przecież uśmiecham!
Sytuacja jest trochę dziwna: dwóch mnie wpatruje się w siebie. Niezręczne to trochę, ale... Nie sposób się oprzeć, bo... Zupełnie, jakby przyszedł facet z lustrem. Ja mu mówię, że nie trzeba, już mamy lustro, a on dalej bezczelnie lustruje mnie i przygląda bacznie.
I myślę sobie: no, niezły przystojniak! I narcyz we mnie kwitnie, promienieję na cały autobus i odczuwam dumę, jakbym na własnego syna patrzył.
Jeśli kiedykolwiek do niego podejdę, to co mógłbym powiedzieć? Może ostrzec przed czymś? Doradzić coś? Co takiemu młodemu mnie można by powiedzieć? Jedzie to młode ja tym autobusem, a stare się na niego patrzy. Starego jest więcej trochę, bardziej rozlazłe jest stare ja. Młode może brać z życia pełnymi garściami. Może się krztusić niedojrzałością i chełpić błędnymi decyzjami, a starszemu już nie wypada. Młode może pić do rana i spokojnie iść w świat. Pisze coś, a może rysuje - nie wiem - świadomy swojej siły, choć pewnie niepewny [sic!] jak ją wykorzystać. Jednak, czy to pozorne marnowanie nie czyni późniejszego życia słodszym i pełniejszym? Pewnie jest jeszcze pełen ambicji i chęci zmieniania świata i, kto wie, może tym razem mu się uda?
A ten starszy ja? No patrzy z politowaniem, z ironicznym uśmiechem, świadom pewnych błędów, które młodsze ja popełni. Kilka z nich z chęcią sam by ponownie popełnił. Tylko teraz jest mądrzejszy o tę szczyptę oraz odrobinę.
I tak jedziemy sobie tym samym autobusem, w tym samym kierunku, wysiadamy na tym samym przystanku i idziemy do tej samej pracy, ja i ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz