wtorek, 19 listopada 2013

LAPKRÛTIS

Ostatnio mam wrażenie, że całe moje życie towarzyskie odbywa się na przystankach autobusowych albo w metrze, z przypadkowymi ludźmi z którymi i tak nie rozmawiam bo słucham muzyki.

1. Niechęć Śmierć w miękkim futerku. Miałem tę płytę długo; zaintrygowała mnie okładka: stara baba pali cygaro. Niby nic, ale obiecywałem sobie wiele po takiej okładce. Leżała, leżała, parę razy już miałem włączać, ale zawsze jakieś zeuhle albo inne RIO się pojawiało i klops. Przeleżała rok aż w końcu się doleżała. Zasadniczo to jazz, straszliwie hipnotyzujący. Nie męczy a niesie daleko, daleko, w lepsze krainy, choć bardziej mroczne.

Widziałem ostatnio chłopaka, mężczyznę w zasadzie młodego, co wyglądał identycznie jak Mrożek za młodu. Marynarka w jodełkę, kapelusz, te same okulary... Wyglądał pięknie, jak wycięty z obrazka ze starej książki. Obok niego siedziała dziewczyna, blondynka, równie śliczna jak on. Poczułem się przy nich brzydki ze swoją ledwo brodą i ledwo pensją.

2. Jack Dupon Jesus l'aventurier. Objawienie. Tak jednym słowem jestem w stanie określić tę płytę, choć przecież nic nowego na niej się nie dzieje. To RIO lekko zabarwione zeuhlem, ale grane ze swadą i przytupem godnym japońskiej szkoły spod znaku Happy Family. Zachęciłem? Słusznie, bo warto.

Ludzie, gdy ich oglądać zza muzyki, kręcą tylko rękoma jak wiatraki, otwierają usta w dziwnych grymasach, pokazują zęby i wnętrza dłoni.

3. Melt-Banana Fecht. Czy to punk? Czy to metal? Czy to Myszka Miki się naćpała i założyła kapelę rockową? To może być wszystko i to jest wszystko, ale to, co to wyprawia z ludzkim umysłem sprawia, że jest to coś zupełnie cudownego. Japonia. Słowo klucz. Wyobraź sobie ze dostałeś łopatą w łeb w chińskim disneylandzie podczas tajfunu...

Ludzie...

4. Guapo History Of The Visitation. Podobno jedyny zeuhl z Wysp. A jak się wyspiarze zabiorą za coś francuskiego, to muszą dodać dużo od siebie i w rezultacie mamy prog silnie poprzetykany zeuhlem i jeszcze z elementami post i tak jakby... metalu? Najprzyjemniejsze są płyty, których nijak nie jestem w stanie opisać.

... czasami was strasznie nie lubię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz