Wielki statek idzie na dno. Ja w nim; ja i setka innych osób. Z niewyjaśnionych bliżej przyczyn do statku nie dostaje się woda, więc wszyscy jesteśmy uwięzieni w nim jak Jonasze w brzuchu stalowego wieloryba. Powietrze szybko robi się duszne i wilgotne. Podskórnie czujemy, że pomoc nie nadejdzie, więc urządzamy wielką orgię, szaleństwo, niszcząc wyposażenie statku, niszcząc samych siebie, pijąc i uprawiając seks gdzie popadnie.
Wydawało mi się, że umarłem. Budzę się jednak w podziemnym mieście, w którym budynki wyciosane ze skały porośniętej mchem albo glonami. Lśnią zieloną wilgocią, są śliskie w dotyku. W całym mieście jest nas trójka: ja, młoda dziewczyna i staruszek. Dziewczyna jest związana ze staruszkiem, czego nie potrafię zrozumieć. Staram się przekonać dziewczynę, aby odeszła od staruszka i poszła ze mną na poszukiwanie innych miast i innych ludzi. Dziewczyna opiera się. Gdy nic nie pomaga, chcę zabić staruszka. Idę do niego z nożem i zabijam go. Dziewczyna jest moja i zgadza się ze mną zostać pod warunkiem, że nie opuścimy miasta. Zgadzam się. Zostajemy. Starzejemy się, a raczej ja się starzeję, bo dziewczyna pozostaje cięgle młoda. Pewnego dnia do miasta przybywa młody człowiek, który zakochuje się w dziewczynie, nie może zrozumieć, że ona woli mnie, aż w końcu zabija mnie i zostaje z dziewczyną. Ma moje oczy, moje szaleństwo i mój nóż.
Po zagładzie Starego Świata nieliczni, którzy przeżyli, podróżują wielkimi ciężarówkami, w których mają małe ekosystemy, poletka z warzywami i ziemniakami, małe zwierzęta. Ziemia jest pusta i wielka, ludzi mało, więc jedna ciężarówka może mieć długość nawet kilometra. Poruszają się po ziemi jak wielkie, stalowe ślimaki, ciągle naprzód, skręcając przez wiele, wiele kilometrów. Nie jest to jedna, wielka przyczepa, lecz kilkaset modułów, jak wagony pociągu. W jednej żyje kilka rodzin. Czasem spotykają się na pustkowiach i wymieniają towarami oraz dziećmi, aby zapewnić różnorodność genetyczną. Zmarłych przetwarza się na białko. Jestem kierowcą takiej ciężarówki. Gdy jej nie prowadzę, śni mi się kolorowy, zielony świat pełen wody. Śni mi się, że jestem kapitanem statku, który tonie. Śni mi się, że tonę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz