Wczesna jesień daje do
myślenia, a na to czasu miałem aż nadto, bo kilka ostatnich dni
spędziłem niemal nie ruszając się z łóżka. Pochłaniałem dziesiątki
filmów, na czytanie sił nie miałem, choć zakupione niedawno dzienniki
Mrożka kuszą nieustannie. Inspirująca lektura.
Ludzie się tatuują, ubierają tak a nie inaczej (w sensie inaczej niż
"reszta") oraz przekłuwają sobie różne części ciała by maksymalnie
odróżnić się od stada. I wszystko jest na swoim miejscu dopóki są
"jedynym gejem w wiosce". Na ogół rozpływają się w stadie im podobnych
dziwaków. Wszyscy bezpieczni, bo wyglądają tak samo, myślą tak samo i są
tacy sami. Jeden mój znajomy (wydziarany chyba wszędzie, gdzie słońce
jest w stanie zajrzeć bez rumieńców i mający w uszach tunele godne
przejścia granicznego w Bezledach), zatwardziały grindkorowiec,
powiedział, że nie lubi jeździć na koncerty grinkorowe, bo tam wygląda
jak wszyscy inni. Pozornie bez sensu? A co zrobić, gdy stada nie ma?
chodzi o stado, tak? Bezstadni to dopiero dziwacy.
Nie znam się na sporcie. Nie znam się na majsterkowaniu i budowlance,
choć na ZPT zbudowałem kiedyś karmnik dla ptaków. Nie mam pojęcia
zbytniego o polityce międzynarodowej. Filozofia mnie nudzi. Nie znoszę
punka i hip - hopu.
W zamian za to kocham literaturę i rock progresywny. Pamiętam nazwy
kilkudziesięciu ryb akwariowych. Fascynują mnie mrówki. Jedyny system
wartości absolutnych jaki mnie rusza to dyskordianizm i Kościół
Latającego Potwora Spaghetti. Uwielbiam gęsty, czarny, absurdalny humor.
Uważam, że śmiać należy się ze wszystkiego, bo jeśli śmiać się
przestaniemy nasza inteligencja będzie w opałach.
I tylko czasami, naprawdę czasami chciałbym, aby było na odwrót. Może
wtedy ktoś by o mnie pomyślał, jak o poważnym człowieku. Oczywiście,
upraszczam. Nie jestem jedynym gejem w wiosce. Ale też nie posiadam
stada, bo wymienione cechy nie są cechami stadnymi.
Czy chciałbym mieć stado? Nie. Wyznając nieco infantylną zasadę wilka
stepowego mam swoje stado we mnie. Człowiek w samotności jest w stanie
zrobić wszystko, za wyjątkiem jednej, jedynej rzeczy (poza rzeczą tak
oczywistą jak kopulacja i rozmożenie się). Może wykopać sobie grób, ale
zawsze będzie potrzebował kogoś, kto go pochowa (jest to cytat, nie, że
taki mądry jestem). W stadzie wygodniej, ale ja już chyba wolę sobie
zgnić na świeżym powietrzu, albo niech jakaś zwierzyna się mną pożywi.
Nie chcę stada.
I wcale nie chcę, aby nas było więcej. Aby mnie było więcej. Jeden gej w wiosce w zupełności wystarczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz