Wchodzi kurczak do baru i pyta się sprzedawcy, też kurczaka:
- Ko ko?
- Ko ko, gdak - odpowiada sprzedawca i ostrzy toporek.
- Ko ko ko, gdak gdak - mówi kurczak - klient i siada przy stoliku.
Po kilkunastu minutach przynoszą mu danie. Dwa zapieczone w panierce,
obłe kawałki mięsa. Kroi je spokojnie widelcem, macza w pikantnym sosie i
zjada...
O tym właśnie myslałem jedząc dziś udka kurczaka w panierce z ryżem...
_________________________________________
Dla tych, co nie są zaznajomieni z językiem kurczaków podaję tlumaczenie:
Wchodzi kurczak do baru i pyta sie sprzedawcy, też kurczaka:
- Czy są ludzkie udka?
- Tak, mamy świeże - odpowiada sprzedawca i ostrzy toporek.
- W takim razie dwie sztuki w sosie pikantnym - mówi kurczak - klient i siada przy stoliku.
Po kilkunastu minutach...
O tym
właśnie myślałem jedząc te skrzydełka. Oby kurczaki nigdy nie dały
Ewolucji jakiejś gigantycznej łapówki za przyspieszenie pewnych spraw.
Oby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz