No, i gdzie jesteś, moja inspiracjo?
Tu jesteś! Włóczysz się po mieście na wpół pijana, mruczysz coś pod
nosem, wrzeszczysz na policję i rzygasz pod murami kamienic. Śmiać mi
się chce z cieibe, a jednak... Nie potrafię się wyprzeć powinowactwa z
tobą. Jesteś niecierpliwa, zachłanna. I wlewasz w siebie litry alkoholu.
Inspiracja, psia twoja mać.
Zakończyły nam się te wakacje jak popieprzone, w burzach, w deszczu, w
dziwnej atmosferze rozpadu wszystkich stałości. A jednak chaos jest
stanem dość naturalnym, szybko się w nim odnalazłem. Niektórzy mówią, że
za szybko.
I żeby nie pić kolorowych wódek.
Są tacy oni: precyzyjna maszyna obliczeniowa, samowolny konstruktor
robotów, czarodziej mechatroniki. Człowiek z syndromem wolnej ręki i
wszechwiedzącego palca. Delegalizujący święta narodowe i kościelne,
delegalizujący festiwale i rok Chopinowski. Ten pierdolony jazzman,
Chopin, zdelegalizować go! I że jest taki jeden numer... Jeżeli,
oczywiście, można prosić, czarnuszku. Mówisz czasami o transmutacji,
genetyce czy teroii względności. Żądasz muzyki z gitarami. Mówisz w
liczbie mnogiej, choć nie ma to najmniejszego pokrycia w
rzeczywistości.Tak się nie robi. Jeszcze jednego Hamiltona!
Czuję pewną presję od jakiegoś czasu. Nie wiem na co, więc się nie
dopytujcie. Ciąg dalszy będzie, trzeba mi zebrać jeszcze trochę
"materiałów". A męskość dziś zdaje się nie istnieć już. Pogubiło się to
wszystko, popieprzyło i stanęło na głowie. Jest równie rozmyta jak
współczesny rock - bezpłciowe, bez emocji, wymuskane, wyprane ze
wszystkiego. Zbyt dopracowane, aby mogło mieć choćby namiastki
autentyczności.
I te wszystkie moje ispiracje. Cóż bym bez was...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz