Nie wygrał. Nie zdobył. Jedynie spojrzał, odwrócił się, odszedł.
Nie wiem, czy walczył nawet. Nie wiem... Może tak zwyczajnie, ludzkie to przecież jest, nie zjawił się nigdy.
Ludzka pamięć się przecież zaciera. Może liczył właśnie na to? Że
odkryjemy, że zapominanie jest najważniejszą częścią pamiętania...
Należy wziąć to w cudzysłów. Bardzo wielki zresztą. Jego nieszczera
szczerość zaczyna mnie już męczyć. Gapiąc się w sufit rozmyślam o
pierdołach i nie mam serca się za nie zabrać. Kolejna porcja
zwyczajności? Moje obecne życie jest na tyle dla mnie ciekawe, że
zupełnie nie mam co z niego wybrać, aby cokolwiek skapło na te strony. Z
drugiej zaś strony...
Jestem w stanie ustawicznej erekcji intelektualnej: wszystkie moje
pragnienia zdają się konkretyzować. I tylko cieńka, lśniąca wartswa na
wierzchu zdradza, o co chodzi.
Zresztą...
cholera jasna... są takie chwile, że sam siebie nie rozumiem. W ciągu
kilku najbliższych dni pochylę się bardziej nad tym zagadnieniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz