Fontannę nam uruchomili! Hurra! Pewnie stało się to czas
jakiś temu i przegapiłem sprawę chucznego zapewne otwarcia, bo przecież miasto
nasze kochane lubi trwonić kasę na niepotrzebne rzeczy. Nieważne zresztą, gila
mnie to, jak mawia jeden kolega pankowiec (a oni dziwne rzeczy czasmi mawiają).
Pięknie jest! Wiosna, mlecze się żółcą, słońce się słoni, trawa się trawi,
niebo się niebi, ludzię się ludzią. Fontanna jest, psika, sika, miga jak
wiejska remiza podczas weselicha i tylko nie gra, bo pewnie jej się nie chce,
albo znów niekt nie pomyślał, że fontanna to produkt zasadniczo wymagający
wody, więc byłoby fajnie, jakby był wodoodporny. Tyle teorii. Praktyka zaś
pokazuje, że fontanna może i jest, ale nie wiadomo do końca dla kogo. Podobnie jak
trawniki. Dla kogo są trawniki? Z pewnością nie dla psów, i z tym się zgadzam. Ale
także nie dla ludzi. Kogo krzywdzę leżąc na trawie wieczorem, patrząc w niebo,
snując romantyczne rozmyślania wódkowe i nie tylko? A komu by przeszkadzało,
jakbym w upalny dzień przelazł przez
fontanne naszą piękną, co pluje wodą i muzyką klasyczną (a dlaczego nie
rock’n’rollem na przykład? W czym on gorszy?) aby schłodzić rozpalone członki i
inne elementy człowieka? Najwyraźniek komuś stała by się straszliwa krzywda,
ziemia by się zatrzęsła i zewsząd nadbiegli by dzielni municypalni aby wlepić mi
setki tysięcy mandatów. Wróg publiczny numer jeden, ścigany listem gończym w
pięćdziesięciu jeden krajach. Przelazł przez fontannę i zdeptał (dosłownie!!) muzykę
klasyczną, zdeptał Beethowena czy innego miglanca, co tworzył muzkę dla sfer
wyższych intelektulanie, nie dla plebsu, co po fontannach łazi i sztukę wielką
buciorami brudnymi szarga. Na szafot go! Odium cyniczne na ustach gości gdy
myślę, że sami sobie z dupy robimy muzeum. Nie tykaj paluszkiem, bo pobrudzisz!
Więc dla kogo, kurwa, jest to miasto? Pomniki walają się wokół jak śmieci, co
jeden to brzydszy (chyba tylko ta dziwna kometa, wbita w ziemię podoba mnie
się), miasto papieży, rydzyków i municypalnych supermanów walczących ze złem w
postaci najczystszej czyli z tymi, co leżą na trawniku (Pijany zapewne! Trzeźwy
by na trawie nie leżał przeca!) oraz depczących swymi brudnymi, komunistycznymi
i ateistycznymi oraz zapewne pedalskimi syrami święte fontanny. Chała wam,
dzielni municypalni! A weź się dogadaj! Powiedz, że krzywda się nikomu nie
stanie! Imperia nie upadną, wszechświat nie imploduje nagle, papież nie wstanie
z grobu aby pogrozić palcem. To nie ja, to Polska. Ja tylko otrzymałem złe
wychowanie! I zastanawiam się, gdzie
jestem. No, gdzie? To nie jest kraj dla ludzi. To jest kraj dla... (masz pełną
dowolność. W końcu, wbrew wszelkim pozorom, jesteśmy wolnym, demokratycznym
społeczeństwem równych praw i wielkich możliwości).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz