Człowiek w sobie samym jest niewymiarowy czasami. Za mały, za duży, za gorący. Wypluć.
Zawsze gdzieś na dnie tego, co ciężko mi nazwać, jest zazdrość. Wypluć.
Niby nic, sama natura, alchemia gruczołów.
Pojawia się i niewiadomo, co z tym teraz zrobić. Odwrócić się. Wypluć.
Bezzasadnie. Nierozsądnie. Niepotrzebnie.
Bogowie też bywali zazdrośni. Nie będziesz miał innych przede mną...
Gdy wykonujesz utajony rytuał z czasów radosnego pogaństwa dobrze
jest mieć świadomość, że dawne bóstwa już nie słuchają Twoich żarliwych
modlitw. Wypluli.
Deszcz pada. Który bóg z którego panteonu pluje teraz na nas?
A ja jestem zazdrosny tak po ludzku; wtedy kłuje mnie pod paznokciami
a w lędźwiach pojawia się dziwne uczucie zniecierpliwienia. Jest to
niebezpiecznie podobne do pożądania. Aż czasem się zastanawiam, które
uczucie właśnie dopadło. Który gruczoł jest nadaktywny. Wtedy dochodzę
do wniosku, że nie jesteśmy istotami racjonalnymi, bo ta pieprzona
alchemia gruczołów potrafi nieźle namieszać.
Pożądanie i zazdrość. Chęć dominacji i upodlenia się.
Dziwne z nas zwierzęta.
Tekst wybrany losowo... i bingo! trafił do mnie
OdpowiedzUsuńBardzo skrajne i gwałtowne emocje wtedy mi towarzyszyły. Z jednej strony to cieszy, że jest spokój, ale z drugiej... To napięcie było niezłą pożywką dla tekstów. Sam nie wiem, co lepsze.
OdpowiedzUsuńja pisuję czasami... i tylko wtedy, gdy nie do końca mi dobrze
OdpowiedzUsuń