A może
jednak zostać…
Świat za
oknem ma ludzką twarz, ale jest to twarz starca z siwymi włosami, niespełna sił
i trochę już niespełna rozumu. Zapomina, czemu służy i kim jest.
Dlatego chcę
się bratać.
Dlaczego chcę
się bratać? Przecież z nimi zupełnie mi nie po drodze. Ale kusi mnie ich
prostota, ich, taka jakby, niewinność różnorodnie rozumiana. Ich młodość,
niedoświadczenie, zasłyszane gdzieś dobre rady, które powtarzają jak mantrę
myląc to z dorosłością.
Bezcelowe gadanie:
zrób to, musisz zrobić tamto, tak wypada, nie wolno ci tego.
Dlaczego oni
mi to mówią? Czy ja mam wypisane na twarzy, że potrzebuję porad i pomocy? Czy trzeba
mnie, jak ślepca, prowadzić za rękę?
Może jestem
nieporadny. Gdybym miał okulary i chodził we flanelowych koszulach nieznajomy
mężczyźni stawiali by mi drinki i poklepywali dobrodusznie po plecach, a
kobiety chciałyby się mną zaopiekować. Ale ubieram się normalnie i fryzurę też
mam taką całkiem, całkiem. W lustrze nie widzę nic ekstrawaganckiego. Taki zwyczajny,
gdzieś pośrodku. Nie wychylający się. Więc dlaczego wszyscy udzielają mi rad?
Dawniej było
prościej. Przychodził delikwent do baru, siadał, zamawiał wódę i zaczynały się
gorzkie żale albo tajemnice chwalebne. Byłem kimś w rodzaju telegazety: relikt
z przeszłości, który wszystko przetrzyma, ale raczej nie wyjdzie poza swoje
własne ograniczenia. Cała Tratwa jest jak telegazeta. Kompletnie ignoruje fakt,
że za oknem rozsiadł się Pan Internet, którym władają niespełna rozumu
Japończycy. I tak było prościej. Nikt nie dawał mi rad, a nawet jak, to były
szybko i skutecznie rozmywane przez wódę: uniwersalny rozcieńczalnik
rzeczywistości.
(Czy wiecie,
ciekawscy, że odkąd wyjechałem z Torunia, piłem wódkę w ilościach większych niż
kieliszek zaledwie raz? O tak, brak alkoholu w codziennym życiu odbieram jako
jedno z lepszych zjawisk, jakie mi się przytrafiły. Gdy przestałem się rozpuszczać
nagle stało się mnie więcej we mnie. Wytrzeźwiała w końcu ta część mnie
odpowiedzialna za twórcze myślenie i spostrzegła, że zmarnowałem kilka ładnych
lat życia.)
A teraz
dwudziestolatkowie mówią mi, jak mam żyć, bo skoro przeniosłem się nagle do
wielkiego miasta, to znak, że coś mi nie poszło i oni spieszą z poradą. A mają
ich mnóstwo: od tego, gdzie można kupić tani kebap w cienkim cieście, po takie,
gdzie najlepiej sprzedać nerkę.
Ciągnie mnie
do nich bo natura próżni przecież nie znosi, a jak straciłem swoją grupę ludzi,
których widywałem codziennie, z którymi łączyły mnie podobne doświadczenia i
tematy rozmów, choć ja nie piłkarski ani nie żużlowy. Z nimi chcę się bratać,
bo gdzieś drzemie we mnie atawistyczna potrzeba posiadania grupy, paczki,
kolegów. Jak zwał, tak zwał. Ale z drugiej strony nic mnie z nimi nie łączy i
pewnie nigdy nie połączy.
Tu karta
jest czysta, mogę więc dumnie wypiąć pierś i … zasadniczo nic się nie zmienia,
bo przecież ja się już raczej nie zmienię. Może dlatego łatwiej mi tę Warszawę
przyjąć jako coś, co dzieje się trochę obok, jakby bez mojego udziału.
Ten widok za
oknem, przyprószony śniegiem.
Co najwyżej
stałem się nieco bardziej liryczny, choć nie piszę już wierszy, o nie! Zaczynam
gardzić pisaniem wierszy. Nie podoba mi się już ten sposób stawiania literek. Wolę
znaleźć dla nich inne zastosowanie. I, ponieważ dziś jest straszliwie bezpłodny
dzień, zakończę tak:
Alvaro na
wodę. Oczy wypukłe, twarz żabia. Włosy wiecznie przylizane wodą z kranu.
- Dlaczego co chwila moczysz włosy?
- Żeby nie odstawały mi loki, widzisz? Mam
loki.
- Nie łatwiej kupić żel?
- Żel to nie wyzwanie!
Jest głośny i wiecznie macha rękoma. Tryska niekłamanym
entuzjazmem do wszystkiego i wszystkich, co sprawiło, że znienawidziłem go od
pierwszego zdania, jakie do mnie wypowiedział. Było to jakieś głośne
przywitanie i klepnięcie w ramię, czy coś równie obrzydliwego. Wygląda jak
student pierwszego roku administracji, i to taki, który dodatkowo ciągnie
trzeci miesiąc na amfetaminie. Jest przekrwiony i histerycznie (nie)pewny
siebie. Poci się obficie markowymi perfumami i spływającą z włosów kranówką. Patrzcie,
dzieci, do czego prowadzi zbytnie zaufanie w potęgę nowoczesnych kosmetyków!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz