poniedziałek, 23 maja 2011

B’Boom (Vroom Vroom)

Oj, zapomniało się. Przegapiło. Miło było, ale poszło w
pizdu.

Czy to był czwartek? Tak, to chyba był czwartek, ale
najbardziej utkwiła mi w pamięci burza i przemoczony rajd tramwajem z Od Nowy
do miasta. Tak. Zespół Jesień – jakby żywcem ze skóry obdarli Ściankę i dodali
tam trochę yassu czy jak to się nazywa. Paweł Zaremba, ale nie mnie
oceniać, bo przyjaciel mój to jest i znam jego i jego teksty od lat wielu.
Grzebalski zahipnotyzował i chyba jako jedyny miał szczęscie, że podkład
muzyczny pasował. Wiśniewski bardzo na plus. Reszta jakoś utonęła w podkładzie
(dość mocno przeszkadzajkowym – ja bym przemyślał formę tego podkładu na
kolejne spotkania).

Ale zgadzam się – poezję trzeba zrewolucjonizować. Nie wiem
co prawda jeszcze, w jaki sposób, ale coś z nią trzeba zrobić. Choc nie wydaje
mi się aby jakakolwiek choćby zapowiedź owej rewolucji wystąpiła na Buumie. Nie,
nawet eksperymenty były poprawne politycznie.

Poza tym, cóż... O sobie pisać mi się nie chce. Kto był i
widział ma zapewne wyrobione zdanie i jest to zdanie ze wszech miar poprawne. Jakiekolwiek
by nie było. Dalej nie potrafię spojrzeć z dystansu i nawet nie będę próbował.
Myślałem, chodziłem, dumałem aby coś mądrego napisać, ale obawiam się, że nie jestem aż tak mądry.

Od tej chwili jestem dostępny pod namacalną formą barmana w
Tratwie. I niniejszym oświadczam, że żyję, mam się dobrze, a moja nagła utrata
owłosienia na głowie nie jest spowodowana żadnymi zmianami w moim życiu.

Czuj duch!