sobota, 24 września 2011

Bez konkluzji, serio

Wczesna jesień daje do myślenia, a na to czasu miałem aż nadto, bo kilka ostatnich dni spędziłem niemal nie ruszając się z łóżka. Pochłaniałem dziesiątki filmów, na czytanie sił nie miałem, choć zakupione niedawno dzienniki Mrożka kuszą nieustannie. Inspirująca lektura.
Ludzie się tatuują, ubierają tak a nie inaczej (w sensie inaczej niż "reszta") oraz przekłuwają sobie różne części ciała by maksymalnie odróżnić się od stada. I wszystko jest na swoim miejscu dopóki są "jedynym gejem w wiosce". Na ogół rozpływają się w stadie im podobnych dziwaków. Wszyscy bezpieczni, bo wyglądają tak samo, myślą tak samo i są tacy sami. Jeden mój znajomy (wydziarany chyba wszędzie, gdzie słońce jest w stanie zajrzeć bez rumieńców i mający w uszach tunele godne przejścia granicznego w Bezledach), zatwardziały grindkorowiec, powiedział, że nie lubi jeździć na koncerty grinkorowe, bo tam wygląda jak wszyscy inni. Pozornie bez sensu? A co zrobić, gdy stada nie ma? chodzi o stado, tak? Bezstadni to dopiero dziwacy.
Nie znam się na sporcie. Nie znam się na majsterkowaniu i budowlance, choć na ZPT zbudowałem kiedyś karmnik dla ptaków. Nie mam pojęcia zbytniego o polityce międzynarodowej. Filozofia mnie nudzi. Nie znoszę punka i hip - hopu.
W zamian za to kocham literaturę i rock progresywny. Pamiętam nazwy kilkudziesięciu ryb akwariowych. Fascynują mnie mrówki. Jedyny system wartości absolutnych jaki mnie rusza to dyskordianizm i Kościół Latającego Potwora Spaghetti. Uwielbiam gęsty, czarny, absurdalny humor. Uważam, że śmiać należy się ze wszystkiego, bo jeśli śmiać się przestaniemy nasza inteligencja będzie w opałach.
I tylko czasami, naprawdę czasami chciałbym, aby było na odwrót. Może wtedy ktoś by o mnie pomyślał, jak o poważnym człowieku. Oczywiście, upraszczam. Nie jestem jedynym gejem w wiosce. Ale też nie posiadam stada, bo wymienione cechy nie są cechami stadnymi.
Czy chciałbym mieć stado? Nie. Wyznając nieco infantylną zasadę wilka stepowego mam swoje stado we mnie. Człowiek w samotności jest w stanie zrobić wszystko, za wyjątkiem jednej, jedynej rzeczy (poza rzeczą tak oczywistą jak kopulacja i rozmożenie się). Może wykopać sobie grób, ale zawsze będzie potrzebował kogoś, kto go pochowa (jest to cytat, nie, że taki mądry jestem). W stadzie wygodniej, ale ja już chyba wolę sobie zgnić na świeżym powietrzu, albo niech jakaś zwierzyna się mną pożywi. Nie chcę stada.
I wcale nie chcę, aby nas było więcej. Aby mnie było więcej. Jeden gej w wiosce w zupełności wystarczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz