środa, 16 stycznia 2013

Powaga głupoty

Cisza! Spokojną muzykę proszę! Mamy mały problem z tymi białymi ciałkami. Wyciągnąłem zmarzniętą dłoń wgłąb siebie i wyciągnąłem serce. Moje własne. I wiecie co? Okazało się, że serce nie ma znaczenia. To tylko organ pompująco - ssący. Patrzyłem: jest brzydkie, czerwone, miejscami sine od starej krwi. Mózg mi się zawsze temu sercu sprzeciwiał, i co? Przegrywał.
Czekam nadal. Dołem jadą tramwaje, rozwiewają śnieg, wyglądają jak poduszkowce, ale ja wolę widzieć magiczne pojazdy unoszone nieznanymi siłami. Każda nauka o dużym stopniu zaawansowania, to magia.
Cisza! Poproszę teraz coś żywszego.
Czytam wywiady z pisarzami i zazdroszczę im. Mogą mówić co chcą, a z ich zdaniem i tak nikt się nie liczy. Zostałeś pisarzem? To morda w kubeł! Pisz te swoje banialuki i nie wychylaj się, póki cię nie poprosimy. Tak, wyznajemy kulturę niską i jesteśmy z tego dumni! Nasza kultura jest tak niska, że musimy leżeć, aby jej słuchać. Nasza kultura jest tak płaska, że tylko proteza 3D jest w stanie nadać jej głębi. Nasza kultura jest kieszonkowa, mieści się w tablecie 16GB pamięci i Wi - Fi, to wystarcza, aby mieć kulturę. Ja już nie czytam książek, bo to niszczy drzewa. Nie jem mięsa, nie noszę futer, nie mam swoich myśli. Król jest nagi i właśnie nagrał kolejne domowe porno, które przypadkiem wyciekło do sieci.
Cisza! Teraz możemy się zadumać nad tym, kto dla kogo i co dokładnie tańczy. Nie da się umknąć przed tym tańcem. Kiedyś było to tango w Zapachu kobiety  albo Ostatnie tango w Paryżu. Teraz jest Ostatni bans w wafce i Zapach cipy. Nawet Juliete Hardy jest zdegustowana. Dla dzisiejszych kobiet jest anachroniczną konserwatystką. Za jej czasów kultura niska to był swing w knajpie. A ty? Jakiej odpowiedzi udzielisz sobie na pytanie o kulturę? Lecz, czy warto walczyć? Czy jest sens? Piszę w poczuciu przytłoczenia. Po co się starać, skoro tak niewiele trzeba, aby ten motłoch się poderwał?
Nazwałem was motłochem? Och, przepraszam! Być może inaczej miało to zabrzmieć, bo przecież i ja nie jestem bez winy. Mimo wszystko umiem rozróżnić dobro od zła, choć nienawidzę poezji śpiewanej i pewnie powinienem za to smażyć się w piekle. Ale piekło dla mnie to nieustający recital poezji śpiewanej i piosenki aktorskiej i innego, podobnego gówna w stylu przedstawień teatralnych na podstawie płyt Republiki. To moje piekło, które śni mi się czasami. Że Bono razem z Bobem Dylanem dają koncert akustyczny, na bis występuje Stare Dobre Małżeństwo w duecie z Bobem Marleyem, a ja nie mogę się obudzić, choć tak bardzo chcę. Mówią, że piekło nosimy w sobie. Mój prywatny Szatan ma brodę, wyciągnięty golf, druciane okulary i z lubością cytuje Stachurę. Jego poplecznicy słuchają Mariah Carey i ciągle zapraszają na pogaduchy Kasię Cichopek i Krzysia Ibisza, dwójkę najważniejszych pisarzy w Polsce od czasu Hłaski i Gombrowicza. 
Kultura? Porozmawiamy o niej niewinnym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz