wtorek, 23 listopada 2010

Beta vulgaris ssp. vulgaris convar. crassa var. altissima

Dworzec kolejowy Chełmża. Deszcz. Godzina 20. Obok fabryka rzeczy dziwnych, być może cukrownia, nie wiem, co tam produkują, usypuje właśnie wielką górę czegoś, co wygląda jak trociny. I świeci na wszyskie strony biało - pomarańczowym światłem. Wokół niej poustawiane gęsto i w ilości dużej białe walce jakichś paczek. Zapewne są duże, prawdopodobnie sięgały by mi do piersi, ale z pewnego oddalenia, w świetle białych jarzeniówek wyglądają jak jaja obcych.

Ostatnia szansa na ewakuacje ziemi, zanim zostanie poddana recyklingowi.
Dworcowy zegar pokazuje za dziesięć dwunastą.
- Zobacz - mówi Aga. - Ktoś przekreślił zegar czarną taśmą izolacyjną bo pokazuję złą godzinę!
- No tak - mówię - łatwiej przekreślić zegar niż go nastawić.
- Ale popatrz. Ktoś musiał mieć drabinę, musiał się na nią wspiąć, nalepiać taśmę. No i musiał mieć taśmę. Więcej zachodu niż przestawienie zegara.
- A może w Chełmży zlikwidowali czas? Zostaniemy tu na zawsze i będziemy wiecznie młodzi!
Marna pesrpektywa. Choć pod wieloma względami Chełmża przypomina mi rodzinne Działdowo. Tak samo zaniedbana. I tak samo czasami trafisz na obiekt architektoniczny, przy którym nie wiesz co zrobić. No i chłopaki w powłóczystych dresach twardo stoją w deszczu pod kamienicami. Wszystko jedno w jakim mieście o tej porze. Każda twarz jest do siebie podobna. W każdym jednym mieście. Jak garść identycznych monet chaotycznie rozrzuconych po Polsce.
I z dialogów wieczornych:
- Słyszalem od kogoś o parze, która jest ze sobą osiem lat i ani razu przy sobie nie puścili bąka.
Chwila ciszy.
- Przeraża mnie to... Osiem lat z kimś...
- Może Ciebie też to czeka kiedyś.
- Nie, przeraża mnie to, jak można przez osiem lat nie puścić przy kimś bąka!
Istotnie. Przerażające. Można przecież pęknąć jak balonik!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz