niedziela, 15 lipca 2012

Notka niskich lotów

Nie byłem nigdy człowiekiem predysponowanym do wysokich stanowisk, bo mam lęk wysokości. Znów można w tym miejscu powiedzieć, że jest takie plemię Indian, które lęku wysokości nie posiada, bo to głupia rzecz jak się jest potomkami orłów i sokołów.
Ja, jako Polak z dziada pradziada, też jestem potomkiem orłów i sokołów, o czym dobitnie przekonują mnie liczne pieśni weselne i biesiadne, tak popularne w naszym kraju.
Jestem więc orłem, ale nieco zmokłym ostatnio, bo nijak podnieść się do lotu nie jestem w stanie. Przynajmniej w oczach niektórych. Inni zgodnie twierdzą, że szybuję całkiem przyzwoicie i nie mam najmniejszych powodów aby ten stan rzeczy zmieniać.
Inni widzą lot pijanej muchy popsikanej dezodorantem. Nie będę wyprowadzał ich z błędu.
Jest w tym sporo mojej winy, bo myślami żyję w innym wymiarze, a powinienem żyć wymiernie do rzeczywistości. Dlatego nie można na mnie tak do końca polegać, bo tam, gdzie inny widzą cały świat, ja widzę jedynie mały jego wycinek, często bez znaczenia.
Ale nie martwię się tym jakoś specjalnie. Jak powiedziałem, nie ma to dla mnie znaczenia.

Jest takie mityczne miasto w centrum Polski, z którego wszyscy uciekają. I być może już czas najwyższy, aby skrzydła rozprostować, odlecieć. Póki co jest to puste gadanie, ale za kilka dni pojawią się konkrety. Wtedy będę mógł zacząć planować misję osiedlenia się na innej planecie.

I ciągle nie mogę zapamiętać jednej rzeczy: czasami lepiej jest ugryźć się w język zamiast chlapnąć coś, co miało być tajemnicą.Ujawnione zbyt szybko plany spalają na panewce.
I żeby nie pić wódki, jakby od tego życie zależało.
Poza tym jest tip - top. 

Pozdrowienia dla Jędrka, który się w końcu uaktywnił i dużo fajnych rzeczy mi podpowiedział. 
Każdy ma takiego orła sokoła na jakiego zasłużył. A my uważamy, że zasłużyliśmy na naprawdę wielkie bydlaki. I nie wstydzimy się swoich ptaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz