niedziela, 12 września 2010

Lista wszystkich zbędnych rzeczy, albo jak się nazywa samica Boga?*

Te twory wyimaginowane. Przebywające w innych wymiarach krwiożercze istoty. Kosmici atakujący miasta w Stanach Zjednoczonych, bądź wielkie ćmy jeśli chodzi o Japonię.

Po co nam tyle języków na świcie?
Po co nam tyle kolorów?

Róźnorodność alkoholi jest oszałamiająca. Zasadniczo różnorodność środków zmieniających świadomość jest oszałamiająca. Komu się chciało wymyślać, szukać... Pogratulować odwagi temu, kto pierwszy palił te nieznane rośliny, pił dziwnie pachnące, sfermentowane napoje i lizał grzyby. A potem rozmawiał z drzewami i widywał gorejące krzewy oraz obmyślał zasady działania jamników.
Dziś władcy świata zamienili pełne przepychu stroje na pełne przepychu konta i mają sumy dłuższe do zapisu niż nazwiska hiszpańskich książąt. W fikuśnych garniturach, gdzie krawat pozostał ostatnią ostoją jako takiej wolności pokazują przyszłość. Tylko komu?
A po co sztuka nowoczesna? By udowodnić, że talent ma miliardy znaczeń. Sztuka nowoczesna zdaję się byc wyłacznie kwestią definicji, więc artyści tworzą jeodynie definicje sztuki umieszczając gotowe, nieprzetworzone przedmioty w określonych kontekstach. Jak pisarze, którzy nie tworzą nowych słów, a jedynie wykorzystują juz istniejące tworząc dla nich nowy kontekst.
Skoro zatem istnieją kluby Książka Miesiąca, można by (idąc tropem Pratchett'a) stworzyć kluby Wiara Miesiąca. Raz w miesiąc dostawało by się pocztą szczegółowy zestaw jak być, dla przykładu, dobrym muzułmaninem w listopadzie, a już w grudniu katolikiem (prezenty pod chionką to jednak fajna rzecz...). Oczywiście, obejmowało by to także religie i wierzenia dawno wymarłe, może tylko z pominięciem składania ofiar z ludzi. A po miesiącu dyskusja, spotkanie i wymiana wrażeń. W ten sposób po latach może by się dało w końcu wybrać najlepszą wiarę dla nas samych. A nie, że po prostu masz pecha i wpychają ci nieświadomą niczego głowę pod zimną wodę albo ucinają kawałek fiuta. Albo starają cię przekonać do tego, że wysadzenie się w powietrze w zatłoczonym autobusie jest rewelacyjną formą spędzania wolnego czasu. Ciągle mnie to zastanawia i intruguje.
Zastanawiąjąc się ostatnio nad sobą, stwierdzam, że może i coś potrafię, ale nie mam na tro żadnych papierów. Ani na wasze, ani na swoje usprawiedliwienie. Przydałby się czasami taki życiowy photoshop: wymazać to i owo, nasycić kolory, usunąć kilka plamek, pozmieniać światłocienie.
I jestem tobie naprawde wdzięczny, że wyrzuciłaś moje stare buty.
Stawiam na stole flaszkę Amolu i wpatruję się w niego tęsknie. Żeby istniało takie panaceum na, nie przyierzając, wszyskie bolączki. Nie musi naprawde działać, ale może byc sugestią, idealnym placebo, królikiem wcinającym marchewki, błyskiem i linią ciemnych chmur na horyzoncie w duszny, lepki dzień.
No i jeszcze na zakończenie powiem, że anyż w tym nieszczęsnym kraju został niesamowicie skrzywdzony. Przez wszelkiego rodzaju syropy i maście, które nasze kochane matki pospołu z babkami wpychały w nas za gówniarza.
I jeszcze raz dziekuję tobie za wyrzucenie moich starych butów.
Albo dla uatrakcyjnienia życia można by potworzyć ekstremalne wersje codziennych czynności. Podnieś sobie poziom adrenaliny bez wychodzenia z domu ekstremalnie gotując jajka na twardo albo robiąc kupę z półobrotu. Nie dasz rady? Chuck by dał...
Człowiek może mierzyć zdrowy rozsądek linijką, ale inni czasami mierzą go ziemniakami.*
P.S.: - Zachowywał się tak, jakby nigdy nie widział kobiety.
        - Nie jest przyzwyczajony do rzeczy, które nie posiadają instrukcji obsługi. * 
 *...nad dzisiejszą notką honorowy patronat sprawowali Terry i Roland.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz