poniedziałek, 20 lutego 2012

Co na to policja?

Życie w tym kraju wcale nie jest drogie. To jakiś mit rozpowiadany przez wieszczy apokalipsy gospodarczej! Ależ, panie i panowie! Jest to wierutną bzdurą.
Towary są w normalnych cenach, jest ich mnóstwo do wyboru i naprawdę nie mamy się, czego wstydzić przed tą całą Europą, w której raz nas chcą, raz nas nie chcą.
Robiąc zakupy na dzisiejsze śniadanie zapłaciłem za mleko, 10 sztuk jaj, kostkę sera średniej wielkości oraz chleb równe 15 złotych. Czy to dużo? Nie, naprawdę, ta cena jest śmiesznie mała.
Jedynym problemem jest to, że za 212 godzin pracy w miesiącu dostaję 1272 złote. Wtedy cena śniadania staje się problemem, bo trzeba jeszcze zjeść obiad, a jak jest jakaś kolacyjka w planie, to już trzeba zaciągać kredyty. Oczywiście, jest to pewne uproszczenie, ale tak mniej więcej to można postrzegać.
Trzeba było się uczyć... Tak, trzeba było, jasne! Żeby mieć wyższe i pracować w media expert za 1500. Niewielka różnica, ale czy naprawdę po to się pracuje, aby wyrzec się wszystkiego innego, bo jak się spędza w pracy 10 do 12 godzin dziennie to rzadko ma się siłę na robienie swojego. Z drugiej zaś strony nie widzę najmniejszego sensu w posiadaniu wyższego humanistycznego, aby potem nie móc go realizować, bo lepsza kasa jest w telefonii czy cyfrowym polsacie.
Nie dołączę jednak do grona oburzonych, bo nie w smak mi bieganie po ulicach i oburzanie się. Jak dopadnie nas ten wielki kryzys trzeba będzie szukać trzecich wyjść. Zrobić jak Islandczycy i napisać państwo od nowa.
Tak mnie naszło dziś, podczas stania w kolejce do sklepu. Wśród innych, oburzonych na rosnące ceny, narzekających na wszystko wokół z wyjątkiem siebie samych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz