czwartek, 6 października 2011

Twarze, twarzy mnóstwo

Histeryczne uśmiechy z plakatów wyborczych doprowadzają mnie na skraj załamania nerwowego. Boję się ich, zwłaszcza takiego jednego. Nie pamiętam jego nazwiska, ale uśmiecha się jakby reklamował protezy dentystyczne nie partię swoją. Napadł mnie niemal kilka dni temu gdy wracałem do domu z miasta, lekko już zamglony. Śnił mi się ten jego uśmiech sadysty z taniego horroru, uśmiech Jokera na moment przed udupieniem Batmana.
No i nie wiem, nie mam kandydata, mam mętlik totalny. Nie chcę głosować przeciw komuś, chcę w końcu móc z pełnym przekonaniem oddać głos na kogoś, kto mnie przekonuje. Z kim mogę się utożsamić.
Wszyscy pierdzą te same brednie.
Więc najprawdopodobniej będzie tak, że świadomie zmarnuję mój głos. Nie podwyższę nawet wyborczej frekwencji i będzie to działanie, które deklaruje spora część ludzi, z którymi na co dzień przebywam. Ci, co idą na wybory głosują przeciw Kaczej Wachcie. Dwie osoby znam, które skreślają kandydatów z przekonania dla jego działań.
Postawa niegłosowania ma jedną poważną wadę. Odbiera prawo do narzekania. Lubię sobie czasem ponarzekać przy piwku jak stara baba jak to źle się dzieje w państwie Duńskim, popsioczyć, że most za wolno budują, że autostrady krzywe, że prezydent to cipa z uszami (a głosowałem na dziada). Teraz tego nie będzie. Ciekawe ile wytrzymam?

Ps: Nawiązując do bloga Grzesia Giedrysa. Minęło właśnie równo 10 lat odkąd mieszkam w Toruniu. W związku z tym pozwalam sobie na kilka uwag.
Po pierwsze primo: Toruń miastem jest przepięknym, prześliczny i wręcz rzygam tęczą jak tylko sobie o nim pomyślę.
Po drugie primo: Toruń ma fenomenalne szczęście znajdować się niemal w samym centrum naszego przeświętego kraju i to czyni go jedynym zadupiem znajdującym się w samym centrum; takoż i knajpiani artyści zachowują się podobnie: są zadupiem w centrum.
Po trzecie primo: Toruń najbardziej znany jest z Rydzyka, pierników i absurdalnych niesnasek fanów żużlu z fanami piłki kopanej (zresztą, nazwa fan żużlu niezmiennie sugeruje mi, że gdzieś w Polsce są fani hałdy żwiru). Gdzie tu sens? I czy znajdzie się w końcu ktoś, kto mi powie o co, kurwa, chodzi w żużlu? Może jestem nienormalny i za krótko byłem w wojsku, ale ja tego nie jestem w stanie zrozumieć. wyścigi rydwanów? Prezydent miasta powinien zbudować wierną replikę Koloseum i dla rozrywki kazać żużlowcom walczyć z Macedońskim Rozrywaczem Niemowląt.
Absurd goni absurd.

Słowo Mrożka na koniec:
"Artyści zawsze cieszyli się powodzeniem u kobiet. Często obce jest im pojęcie honoru, konsekwencji, logiczności. Są intuicyjni, <<nieobliczalni>>, słowem <<zniewieściali>>.
Określenie <<zniewieściały>> jest w gruncie rzeczy określeniem pochlebnym. Oznacza ono, że dany osobnik często się myje, nie lubi zabijać ludzi, zdolny jest do współczucia, nie lubi wrzeszczeć i pchać się by udowodnić swoją ważność."

I jak tu Mistrza Mrożka nie kochać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz