wtorek, 15 maja 2012

Dałem się (sprostowanie)

Okazało się to być jedynie ponurym żartem, że Marquez nie żyje. Dałem się nabrać, bo dowiedziałem się, że pisarz był (jest) sędziwym człowiekiem, który na dodatek zmagał (zmaga) się z chorobą od wielu lat.
Nie rozumiem, jaki był cel takiego zabiegu. Ten człowiek nie potrzebuje rozgłosu, nie potrzebuje skandali wokół siebie. Nie podejrzewam też, aby zrobił to jego wielbiciel. Raczej stawiam na wybryk jakiegoś gówniarza. Jedyne pocieszenie, że wybrał kogoś formatu Marqueza, a nie, na przykład, Lady Gagę. Choć marne to pocieszenie.
Podobno zobaczenie własnego nekrologu przynosi szczęście i zapewnia długie życie.
Marqueza uśmiercili już po raz drugi.
Przepraszam za rozpowszechnianie plotki bez potwierdzenia, ale przez myśl mi nie przeszło, że ta właśnie osoba może stać się obiektem takiego "żartu".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz