piątek, 18 maja 2012

A different drum

Umberto Eco miał rację: największe skupienie dla słowa pisanego ma się w toalecie. Gdy w spokoju, w samotności niemal doskonałej, nareszcie można właściwie zabrać się za czytanie. Do tego dochodzi oczyszczenie oraz symbolicznie napełnienie ciała treścią jasną, wyjątkową... Uwielbiam czytać w toalecie i nieraz przedłużam celowo posiedzenie, aby tylko dokończyć rozdział czy wątek.
Przyznam, próbowałem nieraz pisać siedząc na porcelanowym rumaku, ale ciężko wydala się z dwóch stron jednocześnie, co wie każdy, kto miał choć raz porządne zatrucie. A pisanie jest swoistym wydalaniem. Nie, w przyrodzie musi być równowaga, i co organizm opuszcza musi być zastąpione czym innym, dlatego czytanie jest procesem jak najbardziej tutaj pasującym. Zresztą, wspomniany Eco twierdzi, że zabiera w miejsce odosobnienia tylko te książki, na które czekał z największą niecierpliwością, tylko te najlepsze. Twierdzi, że dopiero tam jest w stanie właściwie się nimi rozkoszować. Nic dziwnego, wszak potrzeba czytania podczas wydalania jest tak naturalna i odruchowa jak oblizanie warg po zjedzeniu pączka. Wie to każdy, kto zapomniawszy książki czy gazety przeczytał podczas jednego posiedzenia składy wszystkich dezodorantów i płynów do higieny ciała i armatury łazienkowej.
Ze spraw odmiennych: przechodzę głęboki, ale to naprawdę głęboki kryzys muzyczny, który w sumie nie jest aż tak uciążliwy dla mnie samego, ale bardziej uprzykrza się nieszczęsnym klientom Tratwy, bo ostatnio mnie się rzuciło na death metal, po chwilowym flircie ze stoner rockiem oraz trashem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że większość tubylców preferuje raczej dźwięki natury bardziej stonowanej i takiej, powiedzmy, podnózkowej lub trójkolorowej. Próbowałem nawet słuchać współczesnego prog rocka oraz tego dziwadła, co się mieni prog metalem, ale jakoś nie bawi mnie próba, skądinąd całkiem udana, zagrania IX symfonii Bethovena w 38 sekund. Więc po chwilowej tułaczce po trendach (wliczając chwilowe, ale naprawdę chwilowe romansowanie z neo progiem (sic!); zaprawdę powiadam, ktokolwiek jest w stanie wytrzymać całą płytę Glass Hammer ma u mnie wieczny szacunek!) wracam do zeuhl i RIO. Ja się w tym czuję najbezpieczniej, a i ludzie zazwyczaj trzymają się z daleka.
No, proszę tylko posłuchać:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz