sobota, 19 maja 2012

Syn pierzastego węża

W "Porno" Koterskiego jest taka scena, jak Michał leży z jedną w wielu niewiast i tłumaczy jej, gdzie można całować, a to nie zdrada. Zacząłem się zastanawiać, jakie przełożenie może to mieć na życie alkoholowe dzikich. Polska słynie przecież z tradycji pijackich i słynie z usprawiedliwień tyczących spożywania wody ognistej. Kac spowodowany usprawiedliwionym piciem jest święty i tykać się go nie należy.
A więc: dziecko. Dziecko jest dziecko, wypić zawsze można.
Druga nóżka; przecież nie będziemy kuleć przewracać się.
Podwyżka. Podwyżki są fajne, bo mamy więcej pieniędzy na alkohol.
Egzaminy. Czy zdane, czy nie, opija się tak samo. To stara, żakowska tradycja, jeszcze z początków lotnictwa.
Awans: społeczny, pracowniczy, wojskowy. Tłumaczenie zbędne. Okazja jet jedną z najświętszych, a że przy okazji wiąże się z podwyżką... (patrz wyżej).
Urodziny. Nic dodać, nic ująć. Ludzie się rodzą po to, aby można było to opić. Jak akurat nikt urodzin nie ma, proponuję pić za urodziny Sofoklesa. Nie wiadomo, którego dokładnie się urodził, więc jest duża szansa, że kiedyś się trafi.
Rocznica związku. Razem czy osobno, nieważne. Ważne, że można. W opcji romantycznej wino. Opcja nieromantyczna przewiduje wódkę i dużo kumpli.
Rozpad związku. W zasadzie jak powyższe z tym, że tym bardziej można, a opcję romantyczną można sobie darować. Kumpli i wódki może być za to jeszcze więcej.
Nowy samochód. Źle opity albo, co gorsze, nie opity, za dużo pali,  łapie rdzę jak kot muchy oraz nacina się na elki na parkingach przy Tesco.
Niedzielny spacer z dziećmi. Bo jedno nikomu jeszcze nie zaszkodziło, a jak jest jedno, to włącza się syndrom "drugich nóżek" i po ptokach.
Nowe mieszkanie. Uświęcona parapetówka, relikt z czasów, gdy na mieszkanie czekało się latami. Tradycja została, bo tradycja to Polaka panieńskie nazwisko i się go wyrzekać nie będziemy.
Wigilia. Bo bóg się rodzi, moc truchleje, bydlęta klękają, a my przybieżeli do stajenki, a jak tu jesteśmy to po maluchu.
Wielkanoc. No, nie pić w Wielkanoc? Jaj se nie róbcie!
 Rybka. Lubi pływać.
Ogórki. Polak pije wódkę tylko z dwóch powodów: jak są ogórki, oraz jak ich nie ma. Inne opcje nie wchodzą w grę.
Święta narodowe. Nie po to walczyliśmy o wolną Polskę, żebym teraz jednego nie mógł! Poza tym 3 maj od dawna nie jest żadnym świętem narodowym, tylko końcem Wielkiego Maratonu Grillowego.
Mecz. Bo gdy jest mecz, to wszystko precz. Za wyjątkiem zakąsek zimnych i paluszków.
Dzień wolny od pracy. No, bo po co są dni wolne od pracy?

Jest takie plemię Indian z Ameryki Południowej (bo zawsze jest jakieś plemię Indian), które uważa, że kac jest stanem świętym, w którym jakiś pierzasty bóg przemawia do nich, dlatego pić może tylko szaman. Strach pomyśleć, co by było, gdyby Polacy byli takim plemieniem. Obawiam się, że szybko zabrakłoby szarego obywatela, bo wszyscy intensywnie zajęliby się sztukami szamańskimi i wróżeniem z wnętrzności świń.
Mój kac jest zatem dziś świętym kacem. Bo wczoraj opijałem awans, a później długo w noc lepiłem klopsiki, ciąłem filety z kurczaka oraz nawet udało mi się zrobić jedno ciasto, ale szczegóły są dla mnie dość niejasne. Przecież ja nie umiem robić ciast...
Także jeśli dziś mała Ewa podczas obiadu z okazji pierwszej komunii, pochwali klopsa, mlaśnie nad kurczakiem albo spałaszuje kilka kawałków ciasta, moje skołatane i skacowane serce podskoczy z radości. Ja za to napiję się zimniutkiego guinnessa na kaca. W końcu awaria też jest jakąś okazją. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz