środa, 16 listopada 2011

Przechodniem byłym między wami

Działdowo. Miasto, jakich wiele. Przynajmniej pozornie. Zresztą, kogo ja oszukuję. To jest miasto jakich wiele. Ale za każdym razem odnajduję tu spokój i inspirację. Odnajduję też to, co zazwyczaj odnajduje się w domach rodzinnych: pełną lodówkę mianowicie. Jakaż to rozkosz zjeść krupnik, prawdziwy, na kurzych żołądkach! Niech mnie obrońcy zwierząt i wegetarianie pocałują w kiszkę, ale nie ma dla mnie lepszej zupy, niż czernina, co jeszcze rankiem biegała po podwórku sąsiada i zajadała ekologiczne żarcie czyli tu żabkę, tam robaczka. No, ale nie samym Działdowem człowiek żyje! Choć z niekłamaną radością przyjąłem modernizację parku, w którym za młodu niejedno wino się obaliło, a i, jak się okazało, matula moja też niejedno wino w nim obaliła, także mamy podobne wspomnienia z tym miejscem. Pomijam fakt, że park nosi bardzo odkrywcze i oryginalne imię Jana Pawła wersji 2.0. Oczywiście, nie obeszło się bez pomnika. W tym wypadku oszczędzono nam widoku postaci JP, a władze miasta postawiły coś, co bardzo przypomina pomnik pamięci lotników Radzieckich. Taka jakaś strzała wycelowana w niebo z napisem, że niech zstąpi duch mój, nawet i bez spadochronu... Poza tym w końcu zlecono renowację ratusza i, mam nadzieję, nie zrobią takiej szmiry jak z zamkiem. Bo zamek, panie i panowie, mamy okropny. Nie wiem, komu co do łba strzeliło... Ale słuchy chodzą, że konserwator z Olsztyna miał kilka niezłych przejść z zamkiem naszym. Na przykład ktoś wpadł na pomysł wylania betonowej podłogi w sali rycerskiej. Nie wiem dokładnie, jaka podłoga powinna być w sali rycerskiej, ale podobno konserwator tak się wkurwił, że zatrzymał wszelkie prace konserwatorskie na czas nieokreślony. Ale szczegółów nie znam, a oficjalne strony milczą na ten temat. Kolejny ciekawy fenomen: jest w Działdowie budynek starych koszar, w którym mieścił się obóz zagłady (mały, ale i tak zabito tu kilka tysięcy osób). Ktoś bardzo mądrze pomyślał, że fajnie by było wyremontować to miejsce, że może by posłużyło za coś wartościowego. Zaczęto od wymiany okien na plastykowe straszydła. Ja nie wiem, to chyba jest jakaś mania naszych konserwatorów, ale jak remontowali zamek to też zaczęli od wstawienia plastykowych okien. W kolorze zielonym. Tym razem jednak postawili na białe. W rezultacie XIX wieczny budynek przestał należycie „oddychać” i cały środek dosłownie przegnił, a część nawet się zawaliła. Widziałem to dziś na własne oczy, nawet wlazłem do piwnicy, mimo iż budynek mieści się naprzeciw policji. W piwnicach wszystko wymiecione i zabite dechami. Kolejna wyprawa jutro. Zresztą, planujemy jutro także ruszyć na tzw. Łapę, czyli cmentarz zbiorowy z tegoż właśnie obozu. Dobitnie to świadczy, że region, podobnie jak cała Polska, papieżem i martyrologią stoi. Jest jednak światełko w tunelu: w odnawianym właśnie ratuszu ma powstać Interaktywne Muzeum Państwa Krzyżackiego. Mogę tylko przyklasnąć, że w końcu ktoś postanowił zrobić coś konkretnego. Trzymam kciuki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz