wtorek, 10 stycznia 2012

Reportaż z pewnego szaleństwa

Bo gdy raz już wejdziesz w ten labirynt, to wyjście wcale nie jest łatwe. Ale bynajmniej nie, dlatego, że droga jest trudna. Owszem,zgadza się, droga nie jest łatwa. Najtrudniejsze jest wydostanie się, bo labirynt wciąga niesamowicie, fascynuje, ale też odziera ze złudzeń.
Pamiętam taką scenę, z głębokiego liceum, jak koleżanka przyniosła mi płytę nieznanego wtedy mi zupełnie zespołu Marillion i dała ją ze słowami: Grają podobnie jak Pink Floyd, tylko bardziej progresywnie. Jakim wielkim oburzeniem wtedy zapłonąłem! Jak to?Jest zespół grający bardziej progresywnie?
A potem odkryłem pierwszą płytę King Crimson.
A potem trafiłem na M.D.K. Magmy.
A potem wszystko potoczyło się błyskawicznie.
Teraz błąkam się po tym labiryncie, często po omacku odkrywając dźwięki, których istnienia nie przypuszczałbym w najśmielszych snach. Szukam długo i wytrwale. I pewnie gdyby nie internet nigdy, albo zbyt późno, trafiłbym na wiele zespołów, których teraz nie mogę przestać słuchać. Nic nie może się równać z odkryciem dźwięków, które są nowe, zaskakujące i zupełnie nie pasują do wszystkiego, co słyszałem do tej pory.
Chciałbym tym samym zapoczątkować nowy kącik, którym chciałbym się zająć. Mam nieodparte wrażenie, że wciąż mało się pisze i mało się takiej muzyki pokazuje. Jest to świat zupełnie odmienny od tego, co zwykło się promować i pokazywać nawet w magazynach poświęconych muzyce nieco ambitniejszej. Co najwyżej jest ona traktowana jako ciekawostka dla niegroźnych świrów. No więc, zaczynamy kącik dla niegroźnych, muzycznych świrów! Na pierwszy ogień idzie zespół, który odkryłem jako jeden z ostatnich, Reportaż. Są z Polski i grają tak, że można oszaleć. Ze szczęścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz